Skip to content

Encyklopedia Lotnictwa – o wszystkim i o niczym

Przymierzam się do wykonania modelu samolotu F4U Corsair i potrzebuję zaczerpnąć wiedzy na jego temat. Wpisuję więc odpowiednią frazę w wyszukiwarkę internetową. Mam teraz dostęp do ogromnej ilości informacji, od podstawowych danych technicznych po zdjęcia i schematy. Z coraz większego zagłębiania się w temat wyrywa mnie jednak… dźwięk budzika. Przecieram oczy i patrzę na zegarek. Jest szósta rano. Kątem oka spoglądam na kalendarz: pierwszy grudnia 1993 roku. Jeszcze trzy dni szkoły i weekend. A za pięć dni mikołajki. Dziwny miałem sen, ale jakże piękny. Ciekawe czy człowiek kiedykolwiek będzie miał tak łatwy dostęp do tak ogromnej wiedzy. Ehh, marzenia. Przeciągam się i sięgam z biurka pożyczoną encyklopedię lotnictwa. Indeks, Vought F4U Corsair: strona 145.

Rozmarzyłem się, stąd taki wstęp. No ale tak to jest gdy sięga się po lekturę, która nie jest już praktyczna a jedynie sentymentalna. Encyklopedia Lotnictwa – pozycja zakurzona, w dobie internetu niepotrzebna. Wydana w 1992 roku (w Polsce w 1993) swego czasu pełniła podstawowe źródło informacji na temat większości maszyn lotniczych XX wieku. Twarda oprawa, 432 strony po brzegi wypełnione treścią oraz ilustracjami. Wzbogacona setkami zdjęć, krótkimi opisami i danymi technicznymi. Dopełnieniem są malutkie schematy konstrukcyjne, niestety nie trzymające konkretnej skali. Chcąc na nich bazować, trzeba ręczne przeliczyć wymiary oryginału z wymiarami schematu.

Dawnymi laty nie posiadałem niniejszej publikacji. Egzemplarz był w posiadaniu mojego śp. przyjaciela. Dzięki uprzejmości użyczenia tej encyklopedii mogłem poznać ogrom ilości maszyn, z którymi nie miałem wcześniej styczności. W ten oto sposób zakochałem się w sylwetkach samolotów bombowych Wielkiej Brytanii – Whitley, Wellington, Warwick, Lancaster, Halifax, Hampden. Wszystkie niesamowite, choć niektóre pokraczne. Moim marzeniem jest skleić wszystkie modele tych „latadeł”.

Swój egzemplarz nabyłem nie tak dawno temu w antykwariacie, za bezcen, przypadkowo. Pierwsze co zrobiłem po zakupie to otworzyłem encyklopedię na stronie 186, gdzie widnieje piękna ilustracja samolotu Vickers Warwick. Zresztą wszystkie ilustracje są przepiękne i jak jarałem się nimi wtedy, tak jaram się nimi dzisiaj. Ahh, pisząc te słowa ekscytuję się na nowo. Kartkuję tą encyklopedię niczym strony pamiętnika. Zdaję sobie jednak sprawę, że ja mogę być zachwycony, ale Ty czytelniku znudzony. Może więc teraz sięgniesz do szafki czy półki po coś, co od lat leżało niemal zapomniane? A po wzięciu do ręki niech ożyje tuzin miłych wspomnień.

Published inRefleksjeWspomnienia

Be First to Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *